Ciepły wiatr owiał ramiona dziewczyny, która właśnie opuszczała mury uczelni. Kwietniowe popołudnie
wyglądało pięknie. Słońce, bezchmurne niebo i gwar szczęśliwych ludzi wokół. Uśmiechnięta,
pewna siebie blondynka schodziła po schodach, grzebiąc w torebce, w
poszukiwaniu swojego telefonu. Zaraz po jego odnalezieniu wysłała SMSa
przyjaciółkom, że skończyła już zajęcia i jest wolna. Kończąc pisać wiadomość
podniosła głowę znad telefonu, dostrzegając mężczyznę. Ubrany był w skórzaną kurtkę
i ciemne jeansy, siedział na motocyklu i trzymał w rękach czarny kask.
Przyglądał się jej. Chociaż znajdował się w odległości około 20 metrów, mogła
dostrzec jego ostre rysy twarzy. Zwolniła tempo, utwierdzając swoje spojrzenie
w postaci. On jednak założył kask na
głowę, odpalił motor i odjechał w przeciwną stronę. Oglądnęła się za nim jeszcze
kilka razy ale nic już nie zauważyła. Wydawał się jakiś podejrzany ale nie
miała zamiaru się tym przejmować. Tak bardzo cieszyła się, że jest weekend i
może spędzić trochę czasu z ludźmi na których jej zależało. Chciała iść ze znajomymi
na imprezę, wyluzować się, zapomnieć o wszystkich kłopotach. Z rozmyśleń wyrwał
ją dźwięk dzwonka, alarmującego, że ktoś pragnie się z nią skontaktować. Na
ekranie pojawiło się imię „Elena”. Nie wahając się ani chwilę dłużej, nacisnęła
zieloną słuchawkę i radosnym głosem odebrała.
- Elena ! Gdzie jesteś ? – zapytała blondynka.
- Caroline, właśnie otrzymałam wiadomość od Ciebie. Ja też jestem już po zajęciach. Za chwilę wychodzę z uczelni. – odparła , równie rozentuzjazmowana szatynka.
- To świetnie. Mogę na Ciebie poczekać i razem pójdziemy do akademika. A co z Bonnie ? – zapytała chcąc dowiedzieć się gdzie jest panna Bennet.
- Ona ma chyba coś jeszcze, mówiła że będzie później niż my. Mamy nie czekać na nią.
- Ok, nie ma sprawy. Chyba Cię już widzę. – po tych słowach rozłączyła się i pomachała do zbliżającej się dziewczyny.
Ich pokój w akademiku, był niesamowity jak na tamtejsze warunki. Dużo wolnej przestrzeni, a pod jedną ze ścian trzy łóżka, gdzie jedno spokojnie pomieściło by dwie osoby, w dodatku bardzo miękkie. Cała kolorystyka pokoju utrzymana została w ciemnych barwach, wręcz królewskich. Posiadał on łazienkę, toaletkę i ogromne szafy. Z tego cieszyły się chyba najbardziej. Przecież dla kobiet garderoba jest najpiękniejszym miejscem na świecie.
Kiedy Elena poinformowała, że idzie wziąć jak to ujęła „kąpiel życia” po męczącym tygodniu, Caroline tylko się uśmiechnęła. Sama chwilkę temu przeżyła coś takiego. Gorąca woda tak bardzo uspokajała, dawała możliwość rozluźnienia się. I chociaż spędziła tam długi czas, gdyby tylko nie musiała zwolnić łazienki przyjaciółce, przeleżała by w wannie kolejną godzinę.
Blondynka przeszła przez pokój, docierając do toaletki, na której ułożone były wszystkie kosmetyki. Zdjęła turban, zrobiony z ręcznika z głowy, wytarła jeszcze raz mokre włosy i rozczesała je. Popatrzyła się w lustro. Widziała młodą dziewczynę. Dziewczynę, która wyjechała ze swojej małej miejscowości. Dziewczynę, która miała zaledwie 20 lat a przeżyła już tak wiele. Zaczynając od tego, że ojciec ją opuścił. Nie wiedziała dlaczego, miała 14 lat, kiedy nie wrócił do domu. Matka nigdy nie chciała jej tego wyjaśnić, chociaż była szeryfem miasteczka. Rzadko widywana w domu, a niedawno jeszcze ten jej wypadek, kiedy podczas pościgu została postrzelona. Kula trafiła kilka centymetrów od serca, Cudem przeżyła. Na szczęście wyszła z tego cało, ale miesiąc w śpiączce kosztował Caroline mnóstwo nerwów. Jeszcze śmierć rodziców jej najbliższej przyjaciółki. Pomimo, że Elena nie dawała tego po sobie poznać, to nie raz można było dostrzec ból na jej twarzy. Czas leczył rany, ale nie wymazywał wspomnień. Teraz były tutaj. W akademiku. Były studentkami, które postanowiły zostawić swoje stare życie za sobą i rozpocząć wszystko od nowa. Jeszcze jedno… Tyler. Chłopak Caroline. To najbardziej nie dawało jej spokoju. Byli ze sobą bardzo blisko ale pewnego dnia on zniknął. Nikt nigdy już go nie widział. Próbowała się z nim skontaktować, ale wszystko szło na marne. Nie odbierał telefonów, nie odpisywał na maile. Jego rodzina również, jakby zapadła się pod ziemię. Zero znaku życia. To był kolejny cios zadany w serce. Dlatego pięć miesięcy temu, dziewczyny z Mystic Falls postanowiły porzucić to wszystko. Skończyły liceum i postanowiły iść na studia i zacząć żyć pełnią życia.
Odrzuciła nieprzyjemne myśli od siebie, kiedy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. W progu pojawiła się mulatka uśmiechająca się do Forbes.
- Padam z nóg. – powiedziała , rzucając się na łóżko. – Na szczęście rozpoczyna się weekend.- to mówiąc roześmiała się głośno, tak że blondynka do niej dołączyła.
- O tak ! A weekend oznacza imprezę. – podeszła do łóżka na którym leżała przyjaciółka i położyła się obok niej, mocno ją przytulając.
- Dziwne, na to zawsze mam ochotę. – odpowiedziała, oddając uścisk.- Tylko pytanie co ja ubiorę. – zastanawiała się Bonnie.
- Możemy iść nago ? Co ty na to ? – powiedziała uradowana Blondynka.
- Hmm, kuszące. – to mówiąc po raz kolejny roześmiała się a przyjaciółka do niej dołączyła. Drzwi do łazienki się otworzyły i wyszła trzecia z dziewczyn. Lekko zdezorientowana, nie wiedziała co się stało, że jej koleżanki tak się śmieją i przytulają na łóżku.
- A tu co się dzieje ? – zapytała, chcąc ogarnąć sytuacje.
- Ja i Bonnie idziemy dziś nago na zabawę. – te słowa wywołały kolejną salwę śmiechu. Szatynka uśmiechnęła się.
- Jak chcecie, ja kupiłam sobie ostatnio świetną sukienkę i czas ją pokazać światu. – oznajmiła.
Pomimo tak dobrego planu, dziewczyny zebrały się i podeszły do szafy szykując i coś dla siebie. Były piękne, dlatego cokolwiek by na siebie nie ubrały, to i tak powodowało, że faceci się za nimi oglądali. Wszystkie wybrały cudowne sukienki. Seksowne ale nie skąpe. Bonnie założyła ubranie koloru brzoskwiniowego, z odsłoniętymi plecami aby podkreślić cudowny kolor swojej skóry. Caroline kremową obcisłą sukienkę na grubych ramiączkach, a Elena swoją nową zdobycz, czyli koronkową czarną sukienkę. Dobrały do tego odpowiednie szpilki, aby podkreślić nogi.
Po skończonym makijażu i dopełnieniu wszystkich ostatnich szczegółów, były gotowe do wyjścia. Czekały jedynie na taksówkę. W tym czasie Bonnie podeszła do małej szafki w rogu pokoju i wyciągnęła z niej trzy szklanki i whiskey. Kiedy nalewała trunku spotkała się ze zdziwionym spojrzeniem pozostałych dziewczyn.
- No co ? Trzeba się jakoś rozluźnić po ciężkim tygodniu zakuwania i pracy.- to mówiąc wręczyła im ich porcje. Nie musiała jakoś szczególnie ich przekonywać, ponieważ przystały bardzo ochoczo na jej pomysł. Kiedy Elena opróżniła już swoją szklankę, podeszła do okna i zauważyła czekający na nie samochód. Widziała jak Caroline podchodzi jeszcze do lusterka, pragnąc poprawić kosmyki włosów.
- Dobra dziewczynki. Jesteście piękne ale na nas już czas. Nasza limuzyna już podjechała, więc zapraszam do wyjścia. – ruchem ręki wskazała na drzwi, wszystkie zgodnie opuściły mieszkanie.
Droga do klubu nie trwała długo. Kolejnym plusem ich uczelni jak i akademika było to, że wszędzie miały blisko. Do centrum miasta jak i najlepszych tutejszych imprezowni. Zatrzymując się pod lokalem, zauważyły tłum, czekającej młodzieży. Ze spokojem wysiadły i podeszły do bramkarza. Wpuścił ich bez problemu. Były studentkami, mogły wejść kiedy chciały. Ludzie, którzy czekali przed wejściem byli to w głównej mierze 16latkowie, pragnący żyć już jak dorośli. Na szczęście łatwo było ich rozróżnić. Dziecięca jeszcze buzia, przykryta toną makijażu, w celu zatuszowania prawdziwego wieku, dawała i tak się rozpoznać. Podrobione dowody, również nie przynosiły zamierzonego efektu.
Wchodząc do środka, można było już wyczuć klimat tego miejsca. Biła od niego nowoczesność, a z głośników dobiegały dźwięki typowej muzyki klubowej. Może to nie był ulubiony gatunek dziewczyn, ale przecież przyszły tutaj potańczyć. W kącie pomieszczenia, dostrzegły zbierających się przyjaciół. Szybkim krokiem podeszły do stolika, witając się ze wszystkimi. Byli to ludzie, których poznały dopiero tutaj, w college’u. Każdy pochodził z innego miejsca, ale mimo to świetnie się dogadywali.
- Fajnie, że już jesteście - odezwał się Stefan
- Wyglądacie przepięknie. – skomentował Matt.
- Widzicie, a chciałyście iść nago – odpowiedziała Elena, śmiejąc się do przyjaciółek. Reszta była trochę zdziwiona, ale szybko wyjaśniły im o co chodziło. Siedzieli już od około godziny, śmiejąc się i co chwilę włączając się z resztą imprezowiczów do tańca. Po kolejnym takim wypadzie na parkiet, kiedy opadli już z sił, wrócili na swoje stałe miejsce a blondyn postanowił, że przyniesie kolejne drinki. Reszta towarzystwa, po usadowieniu się wygodnie na kanapie rozpoczęła rozmowę na przyziemne tematy. Wymieniali się spostrzeżeniami z zajęć, ponieważ większość z nich uczęszczała na te same. Ktoś opowiedział jakiś głupi żart, po którym wszyscy głośno się roześmiali. Caroline, poczuła że ktoś przygląda się jej. Odwróciła głowę w lewą stronę, tak jakby podświadomość nią kierowała. Mężczyzna. Znowu ten, którego ostatnim razem widziała pod swoją szkołą. Znów się na nią patrzył. Skrępowana odwróciła wzrok. Kiedy po minucie znów tam spojrzała jego już nie było. Zauważyła za to zbliżającego się do nich Stefana, który na tacy niósł drinki dla całej kompanii. Towarzyszył mu niewiele starszy od nich, wysoki, przystojny brunet. Szli w kierunku ich stolika, rozmawiając ze sobą. Kiedy dotarli na miejsce Stefan rozłożył drinki i powiedział.
- Chciałem Wam kogoś przedstawić. To mój starszy brat Damon. Jest on obecnie w delegacji z pracy i chwilę u mnie pomieszka. – powiedział, wyjaśniając wszystkim, kim jest ów nieznajomy, po czym rozpoczął przedstawiać resztę towarzystwa, zwracając się do brata – Damonie a to moi przyjaciele. Moja dziewczyna Rebeka – wskazała na śliczną, drobną blondynkę siedzącą na kanapie. Byli parą od dwóch miesięcy, świetnie się rozumieli. Ona była porywcza i szalona, choć jej wygląd na to nie wskazywał a tylko on potrafił ją opanować. Byli wręcz idealni. Starszy Salvatore podał jej rękę w geście powitania. – To jest Bonnie – wskazał na mulatkę – A to Caroline – jego wzrok powędrował do blondynki, z nimi również się zapoznał. – To Matt, mój przyjaciel z roku, jak i współlokator. Teraz będziesz z nami mieszkał.- padły mocne uściski dłoni. – A i jeszcze Elena. – na koniec wzrok Damona spoczął na szczupłej szatynce. I na jego i na jej twarzy zaistniały skromne uśmiechy. Widać było, że wpadła mu w oko, zresztą ze wzajemnością. Niedługo potem, wirowali obydwoje na parkiecie. – Ooo, widzę że nasza kochana Elena spodobała się mojemu braciszkowi.- zaapelował Stefan, pijąc Burbon.
- Ale popatrz, on jej chyba też. – wypowiedziała Rebeka. Odwracając głowę, w kierunku tańczącej dwójki.
- Ej, właśnie ! – lekko podniesionym głosem, żeby wzbudzić napięcie powiedziała Caroline – Dlaczego nam wcześniej nic nie powiedziałeś, że masz brata ? – uśmiechnął się do niej.
- Nigdy nie pytaliście, więc nic nie mówiłem – odpowiedział. Rozmowa nadal się toczyła, drinki znikały w mgnieniu oka. Dzięki temu, dowiedzieli się m.in. że Rebeka ma brata – Elijaha, starszego o 8 lat, który ma żonę i córeczkę. Że Stefan kiedyś pracował w McDonaldzie, a Bonnie dawno temu chodziła z Jeremim, bratem Eleny. Mimo, że trochę czasu już się znali, to tak naprawdę dopiero teraz poznali więcej informacji o ich życiu przed studiami. Owszem wszyscy wiedzieli o rodzicach szatynki i o tym co stało się z mamą Caroline przed jej wyjazdem . Ale prócz ogólnych faktów, tej nocy każdy opowiedział o sobie dużo więcej. Okazało się, że Damon był w wojsku. Zaimponowało to dziewczynom, bo przecież w końcu „za mundurem panny sznurem” jak to mówią. Więc kiedy wszystkie wzdychały, jaki to on jest dzielny, Stefan i Matt postanowili, że oni też tam pójdą. Rebeka od razu zabroniła tego swojemu ukochanemu, tłumacząc, że dla niej jest on wystarczająco odważny i nie chcę, żeby się tak narażał. Skomentowali to wybuchem śmiechu. Byli już dość mocno podpici. W końcu całą noc próbowali nowych specjalności zaproponowanych przez barmanów. Caroline złapała za swoją torebkę i oznajmiła, że idzie do toalety.
- Może pójdę z Tobą ? – spytała Bonnie.
- Nie, nie trzeba. Jeszcze się trzymam na nogach. – uśmiechnęła się w podziękowaniu do przyjaciółki i ruszyła w kierunku, który obrała.
Przed drzwiami do toalety, postanowiła wyciągnąć komórkę, żeby sprawdzić, która jest godzina. Przez przypadek strąciła jedną ze swych bransoletek z ręki, a ta potoczyła się po ziemi. Z nieco opóźnionymi ruchami, co spowodowało jej upojenie, dziewczyna zauważyła ją i postanowiła się po nią schylić. Ktoś ją jednak uprzedził. Przed nią pojawił się ciemny blondyn, wysokiego wzrostu. Jego twarz pokrywał kilkudniowy zarost, a oczy były tak niebieskie, że aż nie do uwierzenia. Był to ten sam mężczyzna, którego widziała kilka godzin wcześniej. Schylił się on po upuszczony przedmiot, podniósł go i oddał zdezorientowanej dziewczynie.
- Proszę – odpowiedział dość szorstko, w jego głosie słychać było, że nie jest Amerykaninem, miał taki charakterystyczny akcent. Cały był bardzo specyficzny a zarówno tajemniczy i ciekawy. Popatrzyła mu w oczy i wydukała tylko
- Dziękuję – Biorąc biżuterię z jego dłoni, odwróciła się i weszła do toalety.
Kiedy w miarę doprowadziła do porządku swoje rozwichrzone włosy po dzikich ruchach na parkiecie, powróciła do znajomych.
- O jest Caroline – zawołał Matt – a gdzie masz Bonnie ? – zapytał.
- Bonnie ? – zdziwiła się – przecież mówiłam, że sobie poradzę i nie musi ze mną iść, więc została z wami.
- No tak – zaczął, zdezorientowany - ale później stwierdziła, że też idzie do toalety i poszła zaraz za tobą.
- Nie widziałam jej, musiałyśmy się gdzieś minąć. – powiedziała i usiadła obok nich.
Nie przejęli się zbytnio tym faktem, przecież było możliwe, że po prostu nie zauważyły się nawzajem. Jednak po 10 minutach, kiedy mulatka nie wracała dziewczyny ogarnął niepokój.
- Pójdę sprawdzić gdzie ona jest – postanowiła Rebeka. Wstała i odeszła w kierunku toalet. Nie zajęło jej to długo, więc chwilę potem pojawiła się znowu. – Bonnie nie ma w łazience.
- Nie ma ? – zdziwiła się Elena, odwracając wzrok od Damona, z którym właśnie rozmawiała. – To co się z nią stało ?
- Może znalazła jakiegoś przystojniaka i bawi się z nim na parkiecie ? – zaproponował Stefan.
W nadziei, że ją tam znajdą Matt i Elena poszli sprawdzić miejsce zabaw. Ale tam również jej nie było. Grupkę znajomych ogarnął strach. Postanowili, że poszukają jej. Niestety nigdzie nie mogli jej znaleźć. Caroline próbowała dodzwonić się do niej kilka razy, ale na nic. Telefon był wyłączony.
- Boję się o nią. – powiedziała Elena – Gdzie ona jest ? Nie mogła zniknąć.
- Może po prostu postanowiła pojechać do mieszkania. Znudziło się jej lub źle się poczuła. Sprawdźmy tam. – zaproponował Damon.
- Możemy jechać, ale to nie w stylu Bonnie, nie zniknęła by nic nam wcześniej nie mówiąc. – Jednak nie wiedząc co innego mogą zrobić, zamówili taksówkę i pojechali w kierunku akademika.
Witam wszystkich ! Dziękuję za komentarze i opinię. Są wręcz cudowne. Tak bardzo cieszę się, że podoba Wam się to co piszę, chociaż wiem, że humanistką nie jestem. Przepraszam, za tak długi czas nieobecności ale najpierw byłam na Festiwalu nad morzem, a potem problemy z komputerem. Jednym z powodów, było na pewno to, że po prostu nie potrafiłam nic sensownego wymyślić. Nawet nie jestem pewna, czy to opowiadanie na które wpadłam będzie dobre. Wiem, że rozdział krótki ale postaram się aby następne były dłuższe. Dziękuję Wam jeszcze raz za wszystko. Pozdrawiam cieplutko i do napisania.
xxx
P.S. Dziękuję za linki do blogów, bardzo chętnie poczytam, ale musicie wybaczyć, że to tyle trwa, po prostu muszę wszystko sobie uporządkować. Nie martwcie się, na pewno zajrzę.
- Elena ! Gdzie jesteś ? – zapytała blondynka.
- Caroline, właśnie otrzymałam wiadomość od Ciebie. Ja też jestem już po zajęciach. Za chwilę wychodzę z uczelni. – odparła , równie rozentuzjazmowana szatynka.
- To świetnie. Mogę na Ciebie poczekać i razem pójdziemy do akademika. A co z Bonnie ? – zapytała chcąc dowiedzieć się gdzie jest panna Bennet.
- Ona ma chyba coś jeszcze, mówiła że będzie później niż my. Mamy nie czekać na nią.
- Ok, nie ma sprawy. Chyba Cię już widzę. – po tych słowach rozłączyła się i pomachała do zbliżającej się dziewczyny.
Ich pokój w akademiku, był niesamowity jak na tamtejsze warunki. Dużo wolnej przestrzeni, a pod jedną ze ścian trzy łóżka, gdzie jedno spokojnie pomieściło by dwie osoby, w dodatku bardzo miękkie. Cała kolorystyka pokoju utrzymana została w ciemnych barwach, wręcz królewskich. Posiadał on łazienkę, toaletkę i ogromne szafy. Z tego cieszyły się chyba najbardziej. Przecież dla kobiet garderoba jest najpiękniejszym miejscem na świecie.
Kiedy Elena poinformowała, że idzie wziąć jak to ujęła „kąpiel życia” po męczącym tygodniu, Caroline tylko się uśmiechnęła. Sama chwilkę temu przeżyła coś takiego. Gorąca woda tak bardzo uspokajała, dawała możliwość rozluźnienia się. I chociaż spędziła tam długi czas, gdyby tylko nie musiała zwolnić łazienki przyjaciółce, przeleżała by w wannie kolejną godzinę.
Blondynka przeszła przez pokój, docierając do toaletki, na której ułożone były wszystkie kosmetyki. Zdjęła turban, zrobiony z ręcznika z głowy, wytarła jeszcze raz mokre włosy i rozczesała je. Popatrzyła się w lustro. Widziała młodą dziewczynę. Dziewczynę, która wyjechała ze swojej małej miejscowości. Dziewczynę, która miała zaledwie 20 lat a przeżyła już tak wiele. Zaczynając od tego, że ojciec ją opuścił. Nie wiedziała dlaczego, miała 14 lat, kiedy nie wrócił do domu. Matka nigdy nie chciała jej tego wyjaśnić, chociaż była szeryfem miasteczka. Rzadko widywana w domu, a niedawno jeszcze ten jej wypadek, kiedy podczas pościgu została postrzelona. Kula trafiła kilka centymetrów od serca, Cudem przeżyła. Na szczęście wyszła z tego cało, ale miesiąc w śpiączce kosztował Caroline mnóstwo nerwów. Jeszcze śmierć rodziców jej najbliższej przyjaciółki. Pomimo, że Elena nie dawała tego po sobie poznać, to nie raz można było dostrzec ból na jej twarzy. Czas leczył rany, ale nie wymazywał wspomnień. Teraz były tutaj. W akademiku. Były studentkami, które postanowiły zostawić swoje stare życie za sobą i rozpocząć wszystko od nowa. Jeszcze jedno… Tyler. Chłopak Caroline. To najbardziej nie dawało jej spokoju. Byli ze sobą bardzo blisko ale pewnego dnia on zniknął. Nikt nigdy już go nie widział. Próbowała się z nim skontaktować, ale wszystko szło na marne. Nie odbierał telefonów, nie odpisywał na maile. Jego rodzina również, jakby zapadła się pod ziemię. Zero znaku życia. To był kolejny cios zadany w serce. Dlatego pięć miesięcy temu, dziewczyny z Mystic Falls postanowiły porzucić to wszystko. Skończyły liceum i postanowiły iść na studia i zacząć żyć pełnią życia.
Odrzuciła nieprzyjemne myśli od siebie, kiedy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. W progu pojawiła się mulatka uśmiechająca się do Forbes.
- Padam z nóg. – powiedziała , rzucając się na łóżko. – Na szczęście rozpoczyna się weekend.- to mówiąc roześmiała się głośno, tak że blondynka do niej dołączyła.
- O tak ! A weekend oznacza imprezę. – podeszła do łóżka na którym leżała przyjaciółka i położyła się obok niej, mocno ją przytulając.
- Dziwne, na to zawsze mam ochotę. – odpowiedziała, oddając uścisk.- Tylko pytanie co ja ubiorę. – zastanawiała się Bonnie.
- Możemy iść nago ? Co ty na to ? – powiedziała uradowana Blondynka.
- Hmm, kuszące. – to mówiąc po raz kolejny roześmiała się a przyjaciółka do niej dołączyła. Drzwi do łazienki się otworzyły i wyszła trzecia z dziewczyn. Lekko zdezorientowana, nie wiedziała co się stało, że jej koleżanki tak się śmieją i przytulają na łóżku.
- A tu co się dzieje ? – zapytała, chcąc ogarnąć sytuacje.
- Ja i Bonnie idziemy dziś nago na zabawę. – te słowa wywołały kolejną salwę śmiechu. Szatynka uśmiechnęła się.
- Jak chcecie, ja kupiłam sobie ostatnio świetną sukienkę i czas ją pokazać światu. – oznajmiła.
Pomimo tak dobrego planu, dziewczyny zebrały się i podeszły do szafy szykując i coś dla siebie. Były piękne, dlatego cokolwiek by na siebie nie ubrały, to i tak powodowało, że faceci się za nimi oglądali. Wszystkie wybrały cudowne sukienki. Seksowne ale nie skąpe. Bonnie założyła ubranie koloru brzoskwiniowego, z odsłoniętymi plecami aby podkreślić cudowny kolor swojej skóry. Caroline kremową obcisłą sukienkę na grubych ramiączkach, a Elena swoją nową zdobycz, czyli koronkową czarną sukienkę. Dobrały do tego odpowiednie szpilki, aby podkreślić nogi.
Po skończonym makijażu i dopełnieniu wszystkich ostatnich szczegółów, były gotowe do wyjścia. Czekały jedynie na taksówkę. W tym czasie Bonnie podeszła do małej szafki w rogu pokoju i wyciągnęła z niej trzy szklanki i whiskey. Kiedy nalewała trunku spotkała się ze zdziwionym spojrzeniem pozostałych dziewczyn.
- No co ? Trzeba się jakoś rozluźnić po ciężkim tygodniu zakuwania i pracy.- to mówiąc wręczyła im ich porcje. Nie musiała jakoś szczególnie ich przekonywać, ponieważ przystały bardzo ochoczo na jej pomysł. Kiedy Elena opróżniła już swoją szklankę, podeszła do okna i zauważyła czekający na nie samochód. Widziała jak Caroline podchodzi jeszcze do lusterka, pragnąc poprawić kosmyki włosów.
- Dobra dziewczynki. Jesteście piękne ale na nas już czas. Nasza limuzyna już podjechała, więc zapraszam do wyjścia. – ruchem ręki wskazała na drzwi, wszystkie zgodnie opuściły mieszkanie.
Droga do klubu nie trwała długo. Kolejnym plusem ich uczelni jak i akademika było to, że wszędzie miały blisko. Do centrum miasta jak i najlepszych tutejszych imprezowni. Zatrzymując się pod lokalem, zauważyły tłum, czekającej młodzieży. Ze spokojem wysiadły i podeszły do bramkarza. Wpuścił ich bez problemu. Były studentkami, mogły wejść kiedy chciały. Ludzie, którzy czekali przed wejściem byli to w głównej mierze 16latkowie, pragnący żyć już jak dorośli. Na szczęście łatwo było ich rozróżnić. Dziecięca jeszcze buzia, przykryta toną makijażu, w celu zatuszowania prawdziwego wieku, dawała i tak się rozpoznać. Podrobione dowody, również nie przynosiły zamierzonego efektu.
Wchodząc do środka, można było już wyczuć klimat tego miejsca. Biła od niego nowoczesność, a z głośników dobiegały dźwięki typowej muzyki klubowej. Może to nie był ulubiony gatunek dziewczyn, ale przecież przyszły tutaj potańczyć. W kącie pomieszczenia, dostrzegły zbierających się przyjaciół. Szybkim krokiem podeszły do stolika, witając się ze wszystkimi. Byli to ludzie, których poznały dopiero tutaj, w college’u. Każdy pochodził z innego miejsca, ale mimo to świetnie się dogadywali.
- Fajnie, że już jesteście - odezwał się Stefan
- Wyglądacie przepięknie. – skomentował Matt.
- Widzicie, a chciałyście iść nago – odpowiedziała Elena, śmiejąc się do przyjaciółek. Reszta była trochę zdziwiona, ale szybko wyjaśniły im o co chodziło. Siedzieli już od około godziny, śmiejąc się i co chwilę włączając się z resztą imprezowiczów do tańca. Po kolejnym takim wypadzie na parkiet, kiedy opadli już z sił, wrócili na swoje stałe miejsce a blondyn postanowił, że przyniesie kolejne drinki. Reszta towarzystwa, po usadowieniu się wygodnie na kanapie rozpoczęła rozmowę na przyziemne tematy. Wymieniali się spostrzeżeniami z zajęć, ponieważ większość z nich uczęszczała na te same. Ktoś opowiedział jakiś głupi żart, po którym wszyscy głośno się roześmiali. Caroline, poczuła że ktoś przygląda się jej. Odwróciła głowę w lewą stronę, tak jakby podświadomość nią kierowała. Mężczyzna. Znowu ten, którego ostatnim razem widziała pod swoją szkołą. Znów się na nią patrzył. Skrępowana odwróciła wzrok. Kiedy po minucie znów tam spojrzała jego już nie było. Zauważyła za to zbliżającego się do nich Stefana, który na tacy niósł drinki dla całej kompanii. Towarzyszył mu niewiele starszy od nich, wysoki, przystojny brunet. Szli w kierunku ich stolika, rozmawiając ze sobą. Kiedy dotarli na miejsce Stefan rozłożył drinki i powiedział.
- Chciałem Wam kogoś przedstawić. To mój starszy brat Damon. Jest on obecnie w delegacji z pracy i chwilę u mnie pomieszka. – powiedział, wyjaśniając wszystkim, kim jest ów nieznajomy, po czym rozpoczął przedstawiać resztę towarzystwa, zwracając się do brata – Damonie a to moi przyjaciele. Moja dziewczyna Rebeka – wskazała na śliczną, drobną blondynkę siedzącą na kanapie. Byli parą od dwóch miesięcy, świetnie się rozumieli. Ona była porywcza i szalona, choć jej wygląd na to nie wskazywał a tylko on potrafił ją opanować. Byli wręcz idealni. Starszy Salvatore podał jej rękę w geście powitania. – To jest Bonnie – wskazał na mulatkę – A to Caroline – jego wzrok powędrował do blondynki, z nimi również się zapoznał. – To Matt, mój przyjaciel z roku, jak i współlokator. Teraz będziesz z nami mieszkał.- padły mocne uściski dłoni. – A i jeszcze Elena. – na koniec wzrok Damona spoczął na szczupłej szatynce. I na jego i na jej twarzy zaistniały skromne uśmiechy. Widać było, że wpadła mu w oko, zresztą ze wzajemnością. Niedługo potem, wirowali obydwoje na parkiecie. – Ooo, widzę że nasza kochana Elena spodobała się mojemu braciszkowi.- zaapelował Stefan, pijąc Burbon.
- Ale popatrz, on jej chyba też. – wypowiedziała Rebeka. Odwracając głowę, w kierunku tańczącej dwójki.
- Ej, właśnie ! – lekko podniesionym głosem, żeby wzbudzić napięcie powiedziała Caroline – Dlaczego nam wcześniej nic nie powiedziałeś, że masz brata ? – uśmiechnął się do niej.
- Nigdy nie pytaliście, więc nic nie mówiłem – odpowiedział. Rozmowa nadal się toczyła, drinki znikały w mgnieniu oka. Dzięki temu, dowiedzieli się m.in. że Rebeka ma brata – Elijaha, starszego o 8 lat, który ma żonę i córeczkę. Że Stefan kiedyś pracował w McDonaldzie, a Bonnie dawno temu chodziła z Jeremim, bratem Eleny. Mimo, że trochę czasu już się znali, to tak naprawdę dopiero teraz poznali więcej informacji o ich życiu przed studiami. Owszem wszyscy wiedzieli o rodzicach szatynki i o tym co stało się z mamą Caroline przed jej wyjazdem . Ale prócz ogólnych faktów, tej nocy każdy opowiedział o sobie dużo więcej. Okazało się, że Damon był w wojsku. Zaimponowało to dziewczynom, bo przecież w końcu „za mundurem panny sznurem” jak to mówią. Więc kiedy wszystkie wzdychały, jaki to on jest dzielny, Stefan i Matt postanowili, że oni też tam pójdą. Rebeka od razu zabroniła tego swojemu ukochanemu, tłumacząc, że dla niej jest on wystarczająco odważny i nie chcę, żeby się tak narażał. Skomentowali to wybuchem śmiechu. Byli już dość mocno podpici. W końcu całą noc próbowali nowych specjalności zaproponowanych przez barmanów. Caroline złapała za swoją torebkę i oznajmiła, że idzie do toalety.
- Może pójdę z Tobą ? – spytała Bonnie.
- Nie, nie trzeba. Jeszcze się trzymam na nogach. – uśmiechnęła się w podziękowaniu do przyjaciółki i ruszyła w kierunku, który obrała.
Przed drzwiami do toalety, postanowiła wyciągnąć komórkę, żeby sprawdzić, która jest godzina. Przez przypadek strąciła jedną ze swych bransoletek z ręki, a ta potoczyła się po ziemi. Z nieco opóźnionymi ruchami, co spowodowało jej upojenie, dziewczyna zauważyła ją i postanowiła się po nią schylić. Ktoś ją jednak uprzedził. Przed nią pojawił się ciemny blondyn, wysokiego wzrostu. Jego twarz pokrywał kilkudniowy zarost, a oczy były tak niebieskie, że aż nie do uwierzenia. Był to ten sam mężczyzna, którego widziała kilka godzin wcześniej. Schylił się on po upuszczony przedmiot, podniósł go i oddał zdezorientowanej dziewczynie.
- Proszę – odpowiedział dość szorstko, w jego głosie słychać było, że nie jest Amerykaninem, miał taki charakterystyczny akcent. Cały był bardzo specyficzny a zarówno tajemniczy i ciekawy. Popatrzyła mu w oczy i wydukała tylko
- Dziękuję – Biorąc biżuterię z jego dłoni, odwróciła się i weszła do toalety.
Kiedy w miarę doprowadziła do porządku swoje rozwichrzone włosy po dzikich ruchach na parkiecie, powróciła do znajomych.
- O jest Caroline – zawołał Matt – a gdzie masz Bonnie ? – zapytał.
- Bonnie ? – zdziwiła się – przecież mówiłam, że sobie poradzę i nie musi ze mną iść, więc została z wami.
- No tak – zaczął, zdezorientowany - ale później stwierdziła, że też idzie do toalety i poszła zaraz za tobą.
- Nie widziałam jej, musiałyśmy się gdzieś minąć. – powiedziała i usiadła obok nich.
Nie przejęli się zbytnio tym faktem, przecież było możliwe, że po prostu nie zauważyły się nawzajem. Jednak po 10 minutach, kiedy mulatka nie wracała dziewczyny ogarnął niepokój.
- Pójdę sprawdzić gdzie ona jest – postanowiła Rebeka. Wstała i odeszła w kierunku toalet. Nie zajęło jej to długo, więc chwilę potem pojawiła się znowu. – Bonnie nie ma w łazience.
- Nie ma ? – zdziwiła się Elena, odwracając wzrok od Damona, z którym właśnie rozmawiała. – To co się z nią stało ?
- Może znalazła jakiegoś przystojniaka i bawi się z nim na parkiecie ? – zaproponował Stefan.
W nadziei, że ją tam znajdą Matt i Elena poszli sprawdzić miejsce zabaw. Ale tam również jej nie było. Grupkę znajomych ogarnął strach. Postanowili, że poszukają jej. Niestety nigdzie nie mogli jej znaleźć. Caroline próbowała dodzwonić się do niej kilka razy, ale na nic. Telefon był wyłączony.
- Boję się o nią. – powiedziała Elena – Gdzie ona jest ? Nie mogła zniknąć.
- Może po prostu postanowiła pojechać do mieszkania. Znudziło się jej lub źle się poczuła. Sprawdźmy tam. – zaproponował Damon.
- Możemy jechać, ale to nie w stylu Bonnie, nie zniknęła by nic nam wcześniej nie mówiąc. – Jednak nie wiedząc co innego mogą zrobić, zamówili taksówkę i pojechali w kierunku akademika.
Witam wszystkich ! Dziękuję za komentarze i opinię. Są wręcz cudowne. Tak bardzo cieszę się, że podoba Wam się to co piszę, chociaż wiem, że humanistką nie jestem. Przepraszam, za tak długi czas nieobecności ale najpierw byłam na Festiwalu nad morzem, a potem problemy z komputerem. Jednym z powodów, było na pewno to, że po prostu nie potrafiłam nic sensownego wymyślić. Nawet nie jestem pewna, czy to opowiadanie na które wpadłam będzie dobre. Wiem, że rozdział krótki ale postaram się aby następne były dłuższe. Dziękuję Wam jeszcze raz za wszystko. Pozdrawiam cieplutko i do napisania.
xxx
P.S. Dziękuję za linki do blogów, bardzo chętnie poczytam, ale musicie wybaczyć, że to tyle trwa, po prostu muszę wszystko sobie uporządkować. Nie martwcie się, na pewno zajrzę.
Szczerze mówiąc to trochę bardziej inne opowiadanie, niż zwykłam czytać. Inna koncepcja co, nie? Mimo swojej inności bardzo mnie wciągnęło, choć myślałam, że nie spodoba mi się to w ani jednym procencie. Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy, bo nie mogę się doczekać. Pozdrawiam życzę weny pomysłów, niezłych wakacji i oczywiście LODÓW... ech jak ja je kocham :3
OdpowiedzUsuńJulia :*
Noo, całkiem nieźle jak na początek. Ba! Świetnie. Jak ty nie jesteś humanistką, to i tak masz ogromny talent do pisania. Jestem pod wrażeniem, że wszystko co napiszesz jest takie genialne. Wow. Kim jest tajemniczy facio? I co on tak stalkeruje Care? Czy to on porwał Bonnie? Czy w ogóle Bon została porwana? :o na razie jest super. Czekam na kolejny rozdział, bo jestem ciekawa co dalej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepelka, słoneczka i wszystkich najlepszych wakacyjnych rzeczy <3
we-have-immortality-tvd.blogspot.com
Awww, kocham już twoje opowiadanie :D To wszystko tak... od początku :D Będą wampirami czy nie?
OdpowiedzUsuńi-love-you-but-you-love-nobody.blogspot.com
nie myślałam o wampirach ale może mi coś jeszcze odwalić. Naprawdę! Ja zmieniam wszystko tryliard razy xD ale nie martw się, jak skończę to opowiadanie to napiszę coś jeszcze gdzie akcja rozgrywać się będzie w świecie wampirów ! :D
Usuń